Przejdź do głównej zawartości

SPROSTOWANIA DWA - RPO i WSA - ślimaki dwa

Dziś chcę wyjaśnić dwie sprawy. Chodzi o moje dwie wypowiedzi dla Wyborcza.biz. Jedna wymaga sprostowania, bo dostałem nieprawdziwą informację z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO) i powtórzyłem ją. Druga zaś, uważam, wymaga przedstawienia szerszego kontekstu, z którego nie zdawałem sobie sprawy, gdy udzielałem informacji. Nie wiedziałem jak wygląda procedura działania Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (WSA).


Obraz wygenerowany przez Microsoft Designer

Sprostowanie nr 1: RPO i blokowanie na Facebooku

W serwisie Wyborcza.biz w artykule red. Marii Korcz z 19 września 2024 r. pt. Zmieniły się przepisy, ale nie dyrektor Biblioteki Narodowej. Bez konkursu, na "automatycznie odnawialnych" kadencjach przytoczono moją wypowiedź. Oto ona:

W maju tego roku Biblioteka Narodowa zapowiadała wystawę w Pałacu Rzeczypospolitej. Zapytałem na Facebooku, czy będą na niej pokazane listy papieża, parę osób się pod to pytanie podłączyło. Mimo że to był weekend, ktoś te komentarze usunął. Mnie zablokowano. Wszedłem więc z profilu prywatnego na stronę Biblioteki i poprosiłem o wyjaśnienie tej sytuacji. I ten komentarz też zaraz zniknął. Oburza mnie to. Zablokowany jestem do dziś. Interweniował w tej sprawie Rzecznik Praw Obywatelskich. Bezskutecznie. Nie odpowiedziano na jego pismo - mówi Gajzler.

Również na blogu pisałem o tym, że Biblioteka Narodowa (BN) nie udzieliła odpowiedzi Rzecznikowi Praw Obywatelskich (RPO). To cytat z tekstu pt. Czy na listach Jana Pawła II są grzyby? Biblioteka Narodowa unika odpowiedzi z 12 sierpnia 2024 r., z części pt. O blokowaniu na Facebooku ciąg dalszy...:

Dowiedziałem się od RPO, że wystąpił do BN 18 czerwca. A w piśmie z 18 lipca RPO poinformował mnie, że BN nie udzieliła mu odpowiedzi.

Dnia 30 września 2024 r. dowiedziałem się, że BN jednak udzieliła odpowiedzi RPO. Niestety, to RPO udzielił mi nieprawdziwej informacji, a ja, ufając RPO, powtórzyłem ją pani red. Marii Korcz.

Jak to było po kolei

RPO wystąpił do Biblioteki Narodowej (BN) pismem datowanym na 18 czerwca 2024 r.

LINK

BN udzieliła odpowiedzi pismem datowanym na 21 czerwca 2024 r. Natomiast w piśmie datowanym na 18 lipca 2024 r. (czyli po miesiącu) RPO poinformował mnie, że nie otrzymał odpowiedzi z BN.

LINK

Dnia 19 lipca 2024 r. napisałem maila do RPO, że bardzo mnie dziwi to, że BN nie udzieliła odpowiedzi, bo posłance Paulinie Matysiak - która wystąpiła w mojej sprawie z interwencją - odpowiedziano bardzo szybko.

Dnia 15 września 2024 r. wystąpiłem do RPO z wnioskiem o udzielenie informacji publicznej, m.in. po to, aby dowiedzieć się, czy RPO cokolwiek robi w mojej sprawie.

LINK

I właśnie 30 września 2024 r. odebrałem odpowiedź RPO datowaną na 27 września 2024 r., w której RPO wyjaśnił, że pismo BN zostało wystosowane 21 czerwca, ale do akt sprawy wpłynęło dopiero 21 sierpnia 2024 r.

LINK

Nie jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy

Nie jestem zadowolony z takiego obrotu sprawy. Okazało się, że organizacja obiegu dokumentacji u RPO pozostawia wiele do życzenia. Obywatel nie może być pewny nawet co do tak prostej informacji, czy dane pismo wpłynęło, czy nie.

Oczywiście, każdemu może się zdarzyć, że popełni błąd. To ludzka rzecz. Jednak tutaj nie chodzi tylko o to, że zawieruszyło się pismo.

Po pierwsze, dlaczego RPO nie dostarczył mi tego pisma niezwłocznie? Ono znalazło się co najmniej 21 sierpnia, bo wtedy zostało załączone do akt sprawy. A dostałem je dopiero 30 września 2024 r.

Po drugie, dostałem to pismo po tym, jak wystąpiłem do RPO z wnioskiem o udzielenie informacji publicznej. Gdybym nie wysłał tego wniosku, to pewnie do dziś bym nie wiedział, że BN udzieliła odpowiedzi.

Po trzecie, RPO udzielił mi odpowiedzi właściwie tylko na punkt 3 mojego wniosku. Wygląda więc na to, że poza skierowaniem pisma do BN i odebraniem odpowiedzi, RPO nie podjął już żadnych konkretnych działań zmierzających do odblokowania mnie.

Po czwarte, proszę przyjrzeć się datom spraw wymienionych przez RPO. Zebrałem je w tabelce.

Niestety, RPO działa naprawdę wolno!

Słowo o odpowiedzi BN

Jeśli chodzi o samą odpowiedź BN do RPO, to jest ona analogiczna jak do pani posłanki Pauliny Matysiak. Komentowałem tę odpowiedź już na blogu (LINK). Powtarzam ten fragment:

Nie ma tam merytorycznych argumentów. Jest zapowiedź, że zostanę odblokowany, ale nie ustalono jeszcze daty. / Ponadto, zamieszczono tam garść cytatów z mojej korespondencji z BN. Nawet z 2019 roku! Są to cytaty rzekomo mnie obciążające. Żadnego z tych stwierdzeń się nie wstydzę. Krytykowałem w nich m.in. katalog BN i fanatyzm pracowników BN wobec praw autorskich. Oczywiście, nie zaprezentowano pani posłance tych stwierdzeń w pełnym kontekście, gdzie np. pokazywałem, że to samo czasopismo jest publikowane w jednej z bibliotek cyfrowych, a w Polonie już się go nie udostępnia w Internecie ze względu na prawa autorskie.

Ze względu na taką postać odpowiedzi BN, nie publikuję jej. Gdybym się na to zdecydował, to powinienem temu poświęcić dość długi wpis na blogu, aby wyjaśnić kontekst podanych cytatów. Mam wątpliwości czy warto to robić.

Sprostowanie nr 2: WSA i wygrana sprawa z KRB

O sprawie z KRB pisałem na blogu (LINK). Udzieliłem o niej informacji red. Marii Korcz. W ww. artykule z 19 września 2024 r. można przeczytać:

Gajzler próbował dowiedzieć się, jakie działania w zakresie bezpieczeństwa zbiorów bibliotecznych podejmowała Krajowa Rada Biblioteczna (której przewodniczącym jest Makowski). Dostał jednak wymijającą odpowiedź. Złożył więc skargę na bezczynność Rady do sądu administracyjnego, a ten przyznał mu rację. Mimo tego, że od 1 sierpnia wyrok jest prawomocny, do dziś Krajowa Rada Biblioteczna mu nie odpowiedziała.

I - na dzień 19 września 2024 r. - to jest wszystko prawda. Jednakże, nie zdawałem sobie wówczas sprawy, że pomimo tego, że wyrok jest prawomocny, to trzeba czekać aż WSA o tym poinformuje Krajową Radę Biblioteczną (KRB).

1 sierpnia to data uprawomocnienia się wyroku. Nie dostałem odpowiedzi KRB w ciągu 14 dni od, więc doszedłem do (fałszywego) przekonania, że KRB nie wykonała wyroku WSA. Toteż 16 sierpnia zrobiłem dwie rzeczy.

Po pierwsze, zwróciłem się do WSA z pytaniem czy wyrok jest prawomocny, aby mieć to na piśmie.

Po drugie, skierowałem do KRB wezwanie do wykonania wyroku. KRB - dość szybko - odpowiedziała mi, że wyrok nie jest prawomocny. Zatem zapytałem KRB dlaczego wyrok nie jest prawomocny. KRB odpowiedziała, że informacji udzieli mi WSA.

Podejrzewałem więc, że KRB złożyła skargę kasacyjną. Jednak nie miałem na to żadnego potwierdzenia. Czekałem na informacje z WSA. Dopiero 16 września dostałem 

A WSA milczało jak zaklęte. Dnia 15 września złożyłem więc do WSA skargę na bezczynność WSA (!). Już następnego dnia dostałem odpowiedź na pismo z 16 sierpnia. Dowiedziałem się z niego, że dnia 27 sierpnia WSA stwierdził, że wyrok w sprawie z KRB (sygn. akt II SAB/Wa 163/24) jest prawomocny. Wobec tego, od razu złożyłem skargę na KRB z powodu niewykonania wyroku.

Natomiast, dnia 30 września dostałem pismo z KRB będące wykonaniem wyroku WSA. Wtedy zrozumiałem o co w tym chodzi. Podejrzewam, że 16 września WSA przekazał prawomocny wyrok do KRB, a KRB odczekała 14 dni i wysłała pismo do mnie, wykonując wyrok.

Co do samego pisma z KRB, to nie udzielono mi odpowiedzi na pytania. Wezwano mnie do wykazania istotnego interesu społecznego i wynaczono na to termin 7 dni. Nie odpowiedziałem. Napisano tam takie zdanie:

W razie braku odpowiedzi we wskazanym terminie Krajowa Rada Biblioteczna samodzielnie dokona oceny, czy w sprawie zachodzi szczególna istotność dla interesu publicznego, by dokonać przetworzenia wnioskowanych informacji publicznych.

Zatem ciekawe co rozstrzygnie Rada.

Podsumowując, po tym jak minie data uprawomocnienia się wyroku, trzeba było czekać aż WSA stwierdzi uprawomocnienie się wyroku. A potem należało czekać aż WSA przekaże prawomocny wyrok stronie. I dopiero potem czekać aż strona wykona wyrok.

Podobnie jak w ww. przypadku z RPO, podejrzewam, że może nawet do dziś WSA nie zareagowałby, gdyby nie moje działanie. Tj. możliwe, że gdybym nie złożył na WSA skargi na bezczynność, to WSA do dziś nie przekazałby prawmocnego wyroku do KRB i do dziś nie dostałbym pisma z KRB.

Zaś ze skargi na KRB z powodu niewykonania wyroku, dziś się oficjalnie wycofałem.

Przepraszam czytelników, dyrekcję BN i KRB za obie te sytuacje

W pierwszej sprawie nie zawiniłem. Wyjaśniła się dzięki temu, że złożyłem wniosek o udzielenie informacji publicznej do RPO.

W drugiej sprawie zawiniłem niewiedzą. Można było tego uniknąć, gdyby WSA działał szybciej lub gdyby KRB udzieliła mi wyczerpującej odpowiedzi na pytanie dlaczego wyrok nie jest prawomocny. W każdym razie, czegoś się nauczyłem. Teraz jestem mądrzejszy.

Obie te sytuacje wyjaśniam tu, bo jednak to, co opublikowano w tekście, godzi w wizerunek dyrekcji BN i KRB. Robię to także po to, aby nikt nie miał wątpliwości - a szczególnie dyrekcja BN i KRB - że przekazywałem powyższe informacje szczerze i z przekonaniem, że są prawdziwe i dość wyczerpujące.

Uważam, że dyrekcja BN i KRB pogrążają się same i nie potrzeba stosować wobec nich żadnych nieuczciwych działań. Uczciwość, szczerość i jawność są lepszymi drogami do tego, aby odsunąć od władzy nieodpowiednich ludzi. Wystarczy przekazywać o nich prawdę. Choćby np. taką, że nadal - od 12 maja 2024 r. - jestem zablokowany na Facebooku na stronie Biblioteki Narodowej.

Komentarze

Popularne wpisy

Skandal większy niż kradzież w BUW-ie, czyli brak nadzoru nad archiwami kościelnymi

Zakazane listy Jana Pawła II - skandal w Bibliotece Narodowej w Warszawie

Kogo straszy Jan Zamoyski?

Czy Polska ma legalnego dyrektora Biblioteki Narodowej?