Przejdź do głównej zawartości

Czy Łowicz odzyska swoją Kronikę?

W tekście pt. "Bezlitośnie złapana" opisałem powojenne losy Kroniki Łowicza z XVI wieku. Od czasu publikacji na blogu, dowiedziałem się o tej pamiątce nowych rzeczy i podjąłem działania, aby wróciła do Łowicza. O tym jest ten wpis.

W niedzielę złożyłem dwa wnioski. Jeden do Starostwa Powiatowego w Łowiczu.

LINK

A drugi do Urzędu Miejskiego w Łowiczu.

LINK

Apeluję do moich łowickich czytelników, abyście Państwo również zabrali głos w tej sprawie. 

Kupno Kroniki w 1988 roku przez Bibliotekę UŁ

Po publikacji tekstu pt. "Bezlitośnie złapana", napisałem do Biblioteki Uniwersyteckiej w Łodzi (BUŁ / Biblioteka UŁ) i nawiązałem też korespondencję z Biurem Rektora Uniwersytetu Łódzkiego.

Dowiedziałem się, że Biblioteka UŁ stoi na stanowisku, że nabyła Kronikę Miasta Łowicza legalniea także poznałem dwa istotne dokumenty dotyczące Kroniki:

  • LINK - Rachunek za Kronikę Łowicza [1]
  • LINK - Protokół konieczności zakupu Kroniki Łowicza

Ponadto, Biuro Rektora dostarczyło mi dokumenty z przepisami obowiązującymi w 1988 roku, czyli z czasów gdy kupowano Kronikę.

  • LINK - Zarządzenie Nr 66 Ministra Kultury i Sztuki z 6 lipca 1970 roku
  • LINK - Zarządzenie Nr 41 Ministra Kultury i Sztuki z 14 listopada 1980 roku
  • LINK - Ustawa o ochronie dóbr kultury z 15 lutego 1962 roku

Po analizie tych materiałów, doszedłem do wniosku, że można podważyć legalność zakupu Kroniki Łowicza przez BUŁ. Przesłanki mam następujące:

  • Nie skonsultowano ceny zakupu z przedstawicielem państwowej sieci księgarskiej, choć przepisy tego wymagały. Cenę ustalił sprzedawca z kupującym.
  • W bibliotece powinna istnieć Komisja Zakupu Materiałów Bibliotecznych i to ona powinna ustalić cenę (w porozumieniu z ww. przedstawicielem sieci księgarskiej). Tymczasem, wówczas w BUŁ takiej komisji nie było.
  • Nie sporządzono protokołu zgodnego ze wzorem protokołu kupna-sprzedaży wymaganego przez ówczesne przepisy. Np. brakuje wyodrębnionego podpisu głównego księgowego. Różne części wzorcowego protokołu podzielono między ww. rachunek i protokół konieczności zakupu, czyli na dwa dokumenty sporządzone w różnym czasie i podpisane przez różne osoby. A powinien to być jeden dokument z kompletem podpisów.

Pisałem o tych kwestiach we wniosku, który złożyłem do Starostwa Powiatowego w Łowiczu. Link zamieściłem na początku tekstu.

BUŁ i Biuro Rektora nie mają na te argumenty dobrych odpowiedzi. Tłumaczono się upływem czasu i brakami w dokumentacji.

Przede wszystkim jednak, za najpoważniejsze uważam wątpliwości natury etycznej.

Choć w Kronice jest wyraźna pieczęć z napisem ZBIORY STAROŻYTNOŚCI WŁ. TARCZYŃSKIEGO w ŁOWICZU, to wygląda na to, że Biblioteka UŁ w ogóle nie interesowała się znakami proweniencyjnymi. Nie zachowała się żadna korespondencja z Muzeum w Łowiczu na temat Kroniki, więc pewnie te instytucje nie komunikowały się na jej temat. Biblioteka UŁ nie nabrała jakichkolwiek podejrzeń co do legalności posiadania takiego obiektu przez sprzedawcę. Biblioteka poprzestała na oświadczeniu: Rękopis ten stanowi moją wyłączną własność. Ogół działań Biblioteki UŁ w tej sprawie, stawia pod znakiem zapytania jej profesjonalizm oraz panujące w niej standardy etyczne i prawne.

Dlaczego Biblioteka UŁ nie respektowała własności Łowicza? Dlaczego nie respektuje jej do tej pory? Nie rozumiem tego.

Jak w PRL-u respektowano własność Łowicza

Kronika należała do kolekcji Władysława Tarczyńskiego. Jego rodzina podarowała ją - wraz z wieloma innymi obiektami muzealnymi - miastu Łowiczowi. Akt notarialny spisano 23 maja 1927 roku i do dziś można ten dokument zobaczyć w państwowym archiwum w Łowiczu. Czy ten akt jest wciąż ważny?

Nie jestem prawnikiem i nie znam powodów dla których miałby być nieważny. Natomiast z zachowanej archiwalnej dokumentacji dowiedziałem się, że właśnie ten akt notarialny był głównym argumentem za tym, aby w 1980 roku Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych (NDAP) nakazała przetransportować zbiory Władysława Tarczyńskiego z archiwum w Łodzi do archiwum w Łowiczu [2]. Ta decyzja brzmiała następująco:

Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych prosi o pilne przekazanie do Wojewódzkiego Archiwum Państwowego w Skierniewicach z siedzibą w Żyrardowie zespołu akt Władysława Tarczyńskiego, które zostaną przejęte przez Oddział w Łowiczu. / Jeżeli Wojewódzkie Archiwum Państwowe [w Łodzi][*] nie wykona szybko polecenia, grozić będzie przejęcie akt przez Muzeum w Łowiczu. / W załączeniu przesyłamy kserokopię aktu notarialnego dotyczącego wykonania testamentu Władysława Tarczyńskiego z Łowicza - przekazującego swoje zbiory dla miasta Łowicza.

Dzięki tej decyzji, pokaźna część zbiorów Władysława Tarczyńskiego znajduje się dziś w Łowiczu.

Znany jest mi jeszcze jeden ciekawy dokument z 1980 roku, z którego fragment warto tu przytoczyć [3]. Ówczesny dyrektor Wojewódzkiego Archiwum w Łodzi, dr Leon Turajczyk, złożył pismo do dr Genowefy Adamczewskiej będącej Sekretarzem Komitetu Łódzkiego PZPR. Dyrektor wyjaśnił tam dlaczego przekazał część zbiorów do innych archiwów. Jest tam także fragment o kolekcji Władysława Tarczyńskiego.

W świetle obowiązującego ustawodawstwa i zasad, którymi kieruje się współczesna archiwistyka, trzeba było także zwrócić prawowitemu właścicielowi znajdującą się w Łodzi część "Zbioru W. Tarczyńskiego", przekazaną testamentem na rzecz miasta Łowicza. Nic nie przemawiało za tym, że jeżeli dojdzie do procesu sądowego, to Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Łodzi zostanie właścicielem tych materiałów archiwalnych. W tej sytuacji Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych podjęła decyzję o przyspieszonym przekazaniu ich do Wojewódzkiego Archiwum Państwowego w Skierniewicach Oddział w Łowiczu (...).

Zanim NDAP wydał polecenie do łódzkiego archiwum, to dr Alina Gryciuk zwracała się o przekazanie zbioru Władysława Tarczyńskiego - a także innych materiałów archiwalnych - do Oddziału w Łowiczu. Pełniła ona stanowisko dyrektora Wojewódzkiego Archiwum Państwowego w Skierniewicach.

A kto dziś opowie się za zwróceniem Kroniki Łowicza Łowiczowi? Czy znajdzie się taki przedstawiciel władz samorządowych? Na kogo można liczyć?

Demoralizujący stan rzeczy

Od dyrektora Muzeum w Łowiczu, pana Grzegorza Dębskiego, dostałem dość pesymistyczne pismo.

LINK

Pan dyrektor przewiduje konieczność prowadzenia batalii sądowej. Ona nie musi być koniecznością. Być może wystarczyłoby, aby pan dyrektor po prostu zwrócił się do BUŁ ze zwykłym upomnieniem o własność Łowicza? O ewentualnych bataliach sądowych można myśleć po otrzymaniu odpowiedzi.

Niezależnie od oceny skuteczności tego działania, uważam, że warto to zrobić. Warto, aby Muzeum w Łowiczu poprosiło o zwrot Kroniki. Choćby po to, aby ewidentnie przekonać każdego o tym, że to BUŁ odmawia, pomimo prośby i przedstawionych dowodów. Rezygnując i zakładając z góry porażkę, Muzeum pogarsza swój wizerunek.

Dlaczego jakikolwiek właściciel cennej pamiątki historycznej miałby rozważać, aby oddać ją właśnie do Muzeum w Łowiczu, skoro nie ma ono zdolności upomnieć się o swoją własność? I to jaką własność! Kronikę Łowicza! Jeśli Muzeum w Łowiczu może odpuścić sobie starania o powrót pamiątki tak szczególnej dla regionu, to dlaczego nie miałoby odpuścić sobie i starań o inne pamiątki, w razie ich straty?

Taki stan rzeczy uważam za demoralizujący. Właściwym miejscem dla Kroniki Łowicza jest właśnie Łowicz. W każdym innym mieście, będzie to obiekt muzealny jak jeden z wielu, a w naszym Łowiczu, będzie to obiekt zupełnie wyjątkowy.

Np., uważam, że Kronika Łowicza została - niestety - zdigitalizowana tak jak obiekt jeden z wielu, a nie jak obiekt zupełnie wyjątkowy. I nikt za bardzo nie przejmuje się tym, że skany są niedostatecznej jakości. Czy Kronika Łowicza nie zasługuje na digitalizację na najwyższym poziomie?

Biblioteka UŁ niestety nie jest zainteresowana współpracą z Biblioteką Narodową, aby zdigitalizowano Kronikę Łowicza w Polonie. Dlaczego? Obawiam się, że właśnie dlatego: w BUŁ ta Kronika to obiekt jeden z wielu, a nie zupełnie wyjątkowy.

Apeluję do Czytelników, aby zabrali głos

Kto wie? Może do nakłonienia Biblioteki UŁ do zwrotu wystarczy, aby dostateczna liczba nas - obywateli - miała odwagę cywilną zająć stanowisko i nazwać po imieniu sytuację z Kroniką Łowicza, np. zwracając się bezpośrednio do BUŁ i do władz uniwersyteckich na te adresy e-mail:

Los Kroniki Łowicza zależy także od Państwa, którzy to czytacie. Mogą Państwo wyrazić swoje zdanie pisząc bezpośrednio także do naszych władz, na te adresy e-mail:

Zachęcam Państwa do wyrażenia poparcia dla moich wniosków do Starostwa i do Urzędu Miejskiego.

Zachęcam Państwa do wyrażenia swojego głosu.

Niech Kronika Łowicza wróci do swojego właściciela: do Łowicza.
I niech Łowicz o nią dba najlepiej jak potrafi.

Przypisy:

[1] Dostałem kopię ze zanonimizowanymi danymi sprzedawcy. Na dokumencie był jednak widoczny podpis. Nie zidentyfikowałem o kogo chodzi, ale dla pewności wolałem ów podpis zasłonić.
[2] Archiwum Państwowe w Łodzi, Archiwum Państwowe w Łodzi, "Przejmowanie i przekazywanie materiałów archiwalnych", sygn. 39/972/0/0/1.434, k. 23.
[*] W oryginale napisano "w Łowiczu". To zapewne pomyłka, bo w Łowiczu nie było archiwum wojewódzkiego. Takie archiwum było w Łodzi.
[3] Archiwum Państwowe w Łodzi, Komitet Łódzki Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, "Kultura; [informacje, sprawozdania i korespondencja w sprawach stowarzyszeń twórczych, teatrów, Szkoły Filmowej, Archiwum Państwowego]", 1980, sygn. 39/1235/0/9/2541, k. 144.
(LINK_do_Szukaj_w_Archiwach)

Fragment grafiki:
Biblioteka Narodowa w Warszawie, sygn. G.48454/I,
[Czapla, pelikan, bocian, szczygieł, gil i kanarek], [przed 1900],
biblioteka cyfrowa Polona (LINK)


Komentarze

  1. Jak wyżej napisałem, zgodnie ze wzorem protokołu kupna-sprzedaży, wymagany tam był podpis głównego księgowego. Już po publikacji ww. tekstu, dowiedziałem się z Biura Rektora UŁ, że w BUŁ nie było w ogóle takiego stanowiska w czasie, gdy spisywano "protokół konieczności zakupu" Kroniki Łowicza (czyli 1 lutego 1988 r.). Jest to zatem kolejna przesłanka za tym, że kupno odbyło się niezgodnie z ówczesnymi przepisami.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz