Przejdź do głównej zawartości

Prawo autorskie działa wstecz! (3)

Absolutnie fundamentalnym aktem prawnym, jeśli chodzi o prawa autorskie, jest Konwencja Berneńska. Tak brzmi art. 7 ust. 1 [1]:

(1) Czas trwania ochrony przyznanej konwencją niniejszą obejmuje życie autora i pięćdziesiąt lat po jego śmierci.

Ten przepis jest punktem odniesienia do tych dwóch, o których dziś przede wszystkim chcę napisać. Są to ustępy 1 i 2 artykułu 18 [1]:

(1) Konwencję niniejszą stosuje się do wszystkich utworów, które z chwilą wejścia jej w życie nie stały się jeszcze dobrem ogólnem w kraju powstania dzieła, z powodu upływu czasu trwania ochrony.

(2) Gdyby jednak przez upływ czasu trwania ochrony, która mu była poprzednio przyznana, utwór jaki stał się już dobrem ogólnem w kraju, gdzie się żąda ochrony, tam już utwór ten nie będzie ponownie chroniony.

Bardzo pocieszający jest ustęp 2. Konwencja Berneńska wyraźnie mówi o tym, że utwór, który już znalazł się w domenie publicznej, ma w niej pozostać [2]. To bardzo ważne! Ważne dlatego, bo jest to argument za tym, że obejmowanie powtórną ochroną utworów w domenie publicznej jest przeciwne duchowi Konwencji Berneńskiej.

Podkreślam, że chodzi tu o ducha, a nie wprost o literę prawa, bo treść dotyczy sytuacji przystąpienia kraju do samej Konwencji. Jednak i duch prawa jest przecież istotny.

Toteż można stwierdzić, że ożywiona ochrona jest przeciwna nie tylko Konstytucji RP (o czym pisałem w poprzedniej części), ale i duchowi Konwencji Berneńskiej.

A co z przedłużaniem ochrony utworu już chronionego? Czy to jest w porządku?

O ile ustęp 2 jest pocieszający, to ustęp 1 uważam za rysę na tym fundamencie praw autorskich, jakim jest Konwencja Bernieńska. Ustęp 1 mógł bowiem powodować zmianę - przedłużenie lub skrócenie - czasu ochrony (w zależności od przepisów w kraju przystępującym do Konwencji).

Różnica między przedłużeniem ochrony już aktywnej, a aktywowaniem już wygasłej, jest o tyle istotna, że w tym drugim przypadku często dochodzi do przerwania ciągłości moralnej odpowiedzialności za mądre i sumenne wykorzystanie praw autorskich. Pokazałem to w opowiadaniu Nie każdy jest jak Tuwim, Gałczyński czy Makuszyński... .

Dla nas - odbiorców kultury - ważne jest to, aby dobra kultury były możliwie jak najłatwiej dostępne. Z pewnością, utwory, które są wciąż publikowane, wznawiane i na których ktoś zarabia, są łatwiej dostępne niż takie, których wznowienia nie są publikowane z obawy o naruszenie praw bliżej nieokreślonych spadkobierców autorów. Ba! Nawet potomkowie autorów mogą mieć problem z dotarciem do takich utworów (co również pokazałem w opowiadaniu).

Szkodliwość ożywionej ochrony jest bardziej ewidentna niż ochrony przedłużonej. (Czyli ożywieńcy są gorsi od przedłużeńców - vide: wpis o upiorach).

Czy to jednak ma oznaczać, że przedłużanie czasu ochrony utworu wciąż chronionego jest w porządku? Czy ono jest nieszkodliwe? A może nawet nie jest działaniem prawa wstecz?

Argumenty przeciw - perspektywa autora i spadkobierców

Proszę sobie wyobrazić autora, który zechciał rozdzielić majątek po równo między swoje dzieci.

W jakiś sposób wycenił wartość praw autorskich do poszczególnych utworów. Długość czasu ochrony odgrywa zasadniczą rolę w wycenie takiej wartości. Czym innym jest możliwość czerpania wyłącznych zysków przez 25 niż przez 50 lub 70 lat.

Załóżmy, że autor zrobił wycenę i napisał testament w roku 1992. Wówczas ochrona trwała 25 lat. W 1993 roku autor zmarł. Zaś w 1994 roku przedłużono ochronę do 50 lat. Wartość tych praw znacznie wzrosła. Potem czas ochrony przedłużono do 70 lat. Wartość znowu wzrosła.

Gdyby autor wiedział o tych zmianach, to bardzo możliwe, że rozdzieliłby swój majątek inaczej. Rodzeństwo, które nie dostało w spadku praw do żadnych utworów, może wystąpić z roszczeniami do rodzeństwa, które takie prawa otrzymały, bo w testamencie ojciec wyraził wolę, aby rozdzielić majątek po równo.

Czy mieliby rację? Nie wiem. Wiem, że takie kontrowersje może powodować niekonsekwentne prawo – prawo działające wstecz. Prawo przecież powinno być stabilne i dawać nam poczucie bezpieczeństwa, a nie zmieniać się jak ceny nieruchomości lub kurs złota czy notowania akcji na giełdzie.

Zmiana wartości praw autorskich to nie jedyna konsekwencja zmieniania długości czasu ochrony wstecz. Autor może kierować się zupełnie innymi motywami. Np. może uznać, że przy ochronie trwającej 25 lat, chętnie zapisze prawa swojemu synowi. Ale, gdy ochrona trwa lat 70, to może uznać, że to za długo. Może wolałby uwolnić swoje utwory wcześniej? A może nie miałby pewności, czy syn będzie miał potomstwo? A nawet jeśli będzie miał, to czy to potomstwo zechce zadbać o prawa autorskie? To może lepiej zapisać taki spadek na rzecz którejś z organizacji pożytku publicznego?

Sytuacje, motywy i możliwe dylematy autora, mogą być bardzo różne. A zmiana prawa wstecz może zdezaktualizować założenia, na podstawie których autor podjął decyzję. Zdezaktualizować i doprowadzić do sytuacji, na którą autor nigdy świadomie by się nie zgodził i gdyby tylko ją przewidział, to przeciwdziałałby i zmieniłby swoją ostatnią wolę. A jeśli zmarł przed zmianą prawa wstecz, to nie miał na to szans.

Argument kolejny - perspektywa odbiorców kultury

Jest jeszcze perspektywa odbiorców kultury – dla mnie perspektywa ważniejsza. Wszyscy ci, którzy znali prawo, w 1992 roku wiedzieli, że mają czekać 25 lat od śmierci danego autora na to, aby jego utwory trafiły do domeny publicznej. To tak, jakby ustawodawca zagwarantował obywatelom określone uprawnienia, które nabędą po upływie określonego czasu licząc od określonego zdarzenia.

Wtem ustawodawca "zmienił zasady gry" i wydłużył czas oczekiwania do 50 lat. A wkrótce znowu do 70 lat. To mniej-więcej tak, jakby ktoś kupił np. 10-letnie obligacje, a potem dowiedział się, że jednak nie dostanie pieniędzy po 10 latach, ale np. po 15, a chwilę potem, że jednak np. po 20. Byłoby to niepoważne. Niestety, właśnie tak niepoważnie ustawodawca traktuje czas ochrony autorskich praw majątkowych.

We wstecznym działaniu prawa autorskiego widzę główną przyczynę blokowania dostępu do ogromnej liczby utworów. A przedłużanie czasu ochrony, to przedłużanie czasu trwania tej blokady i naszego oczekiwania, aż te wszystkie dzieła znajdą się w domenie publicznej.

Ciąg dalszy nastąpi...

Przypisy:

[1] Konwencja berneńska o ochronie dzieł literackich i artystycznych z dnia 9 września 1886 r., przejrzana w Berlinie dnia 13 listopada 1908 r. i w Rzymie dnia 2 czerwca 1928 r. (ratyfikowana zgodnie z ustawą z dnia 5 marca 1934 r.).
https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=wdu19350840515, dostęp 06.04.2024r.
[2] Utwór należący do domeny publicznej nazwano tu dobrem ogólnym.

Fragment skanu z biblioteki cyfrowej Polona2.pl,
F. X. Stöber, [Die Testaments-Eröffnung], [1843]
(LINK)

Komentarze