Przejdź do głównej zawartości

Biblioteka Narodowa udostępniła część listów Jana Pawła II

Na skutek nacisku mediów (LINK) dyrektor Tomasz Makowski zdecydował się udostępnić listy Jana Pawła II do Anny Teresy Tymienieckiej.

Wreszcie coś się dzieje w tym temacie konkretnego! Czy ostatecznie zwycięży JAWNOŚĆ? Jeszcze nie wiadomo, bo większość listów wciąż nie jest dostępna.

Przypominam, że Archiwum Anny Teresy Tymienieckiej BN kupiła od domu aukcyjnego Sothesby's w 2008 roku, czyli ok. 16 lat temu. Całkowita kwota to 10 778 545 zł (o finansowaniu zob. LINK).

Obecnie, dostępne są 3 z 10 jednostek z listami papieża. Można się z nimi zapoznać w formie cyfrowej, w czytelni Biblioteki Narodowej (BN), na stanowiskach z dostępem do Polony. (Nie mogą być dostępne dla każdego w Internecie ze względu na prawa autorskie).

Te 3 jednostki udostępniono 4 września 2024 r. Pojechałem tego dnia do biblioteki i przeglądałem ten materiał.

Obraz wygenerowany przez Microsoft Designer

Czyżby brakowało trzech listów z 1979 roku?

List z 31 stycznia 1980 roku zaczyna się takimi słowami:

Szanowna Pani Profesor!
Tereso Anno!
Jest to pierwszy list w Nowym Roku. I chociaż nosi datę ostatniego stycznia, dopełnia reguły listów „miesięcznych”. (...)

Na czym polegała ta reguła listów miesięcznych? Zdaje się, że była dość intuicyjna: na jeden miesiąc przypadał jeden list od papieża.

Pierwszy list z jednostki za lata 1979-1983 (Rps 17829 III) ma datę 8 lutego 1979 r. (k. 1-2). Brak tu listu za styczeń.

Drugi list jest z 25 marca (k. 3). Trzeci jest z 24 kwietnia (k. 5). Zaczyna się takimi słowami:

Szanowna Pani Profesor!
Droga Tereso Anno!
Jest to list „kwietniowy”. (...)

Nie zauważyłem takich określeń w poprzednich listach. Pojawiają się za to w niektórych kolejnych. Jest to list majowy - tak zaczyna się czwarty list, z 24 maja (k. 6).

Piąty list, z 1 czerwca (k. 8), jest tu wyjątkiem. Jest bardzo krótki i mówi o tym, że papież przejął się wiadomością o pewnej osobie, zapewne bliskiej dla adresatki (pada tu konkretne imię).

W szóstym liście, z 26 czerwca (k. 10), papież napisał: To jest list czerwcowy.

W siódmym liście, z 10 lipca (k. 12), papież zaczął: Ten list „lipcowy” jest krótki (...).

Po lipcu następuje LUKA. Brak listów sierpniowego i wrześniowego

Ósmy list jest z 10 października (k. 14). Z treści nie wynika, aby nastąpiła przerwa. Brak tu wzmianki o tym, że to list „październikowy”.

Dziewiąty list jest z 27 listopada (k. 16). Papież, po wyrażeniach powitalnych, napisał: Jest to list „listopadowy”.

W dziesiątym liście, z 21 grudnia (k. 18) brak wzmianki o tym, że to list „grudniowy”.

Na tym kończą się listy z 1979 roku. Potem, pierwszym listem z 1980 roku jest ten, którego początkowy fragment wyżej zacytowałem i w którym jest mowa o regule listów miesięcznych. (k. 20). Być może została ona objaśniona w którymś z listów sprzed 1979 roku (lub w styczniowym), ale tego nie wiadomo, bo te listy nie są obecnie udostępniane. A w późniejszych nie zauważyłem, aby papież powoływał się na tę regułę i nazywał listy od nazw miesięcy.

Podsumowując, w myśl reguły listów miesięcznych, brakuje trzech listów z 1979 roku: styczniowego, sierpniowego i wrześniowego. Czy takie listy istniały? Czy BN kupiła te listy wraz z pozostałymi, w 2008 roku? Czy może akurat tych listów BN nie udostępnia? A jeśli tak, to dlaczego?

W Radiu TOK FM dyrektor Tomasz Makowski udzielił pewnych ogólnych wyjaśnień, że nie wszystkie listy papieża, które posiada BN, będą udostępniane w ramach tych 10 jednostek, o których napisałem na początku. Zanim przejdę do tych wyjaśnień, to opiszę, co wydarzyło się w ostatnich dniach w związku z udostępnianiem tych materiałów.

Pierwsze oznaki, że coś się dzieje

Wątpiłem w to, że listy będą udostępniane. Jeszcze w środę, 28 sierpnia, dostałem z BN odpowiedź, z której wyglądało na to, że nic się nie zmieniło.

PISMO, WEZWANIE

A jednak... W piątek, 30 sierpnia 2024 r., na stronie katalogi.bn.org.pl pojawiły się pierwsze opisy materiałów wchodzących w skład Archiwum Anny Teresy Tymienieckiej (LINK). Wyodrębniono w nim 10 jednostek z listami papieża.

Fragment zrzutu z ekranu, ze strony katalogi.bn.org.pl, z 30 sierpnia 2024 r.

W niedzielę, 1 września, zauważyłem, że w opisie jednostek podano liczbę kart. (Sygnatury zauważyłem dopiero 2 września).

(Na żółto zakreśliłem te jednostki, które udostępniono od 4 września).

Umieściłem dane w tabelce, aby oszacować liczbę listów.

Łącznie kart jest 685. W serwisie Aleteia podano - za badaczką Marshą Malinowski - że były 343 listy (LINK). Zatem na jeden list przypadają niecałe dwie karty (1,96). Na podstawie tej średniej oszacowałem liczbę listów w każdej z 10 jednostek.

Podobną tabelę zamieściłem na Facebooku (LINK). Tam też, na swojej stronie, w kolejnych postach, w miarę na bieżąco komentowałem sprawę listów.

Ponieważ jednostki nr 3, 5 i 6 już udostępniono 4 września, to policzyłem ile jest w nich listów.

  • nr 3 (Rps 17829 III) - 31 listów
  • nr 5 (Rps 17831 II) - 25 listów
  • nr 6 (Rps 17832 III) - 35 listów

Najczęściej na jeden list przypadają dwie numerowane karty: karta z treścią listu i koperta. Czasami brakuje koperty. Czasami w jednej kopercie mógł znajdować się list odręczny i jego maszynopis. Są przypadki takie, że wraz z listem jest karta z obrazkiem religijnym. W jednostce nr 6 (Rps 17832 III) znalazło się kilka takich świątecznych kart obok siebie (k. 35-39). Z tych powodów miałem wątpliwości jak prawidłowo policzyć listy. Przyjąłem jednak powyższe liczby.

Jak widać, oszacowania dla jednostek nr 3 i 5 są bardzo bliskie liczbom listów, które wyliczyłem na podstawie skanów w Polonie. Istotna różnica jest dla jednostki nr 6. Oszacowanie jest zawyżone (43,4 a 35). To właśnie w tym materiale jest tych kilka kart świątecznych. Są tam też wydruki załączone do jednego z listów, a także listy odręczne wraz z maszynopisami. To wszystko sprawiło, że w tym materiale średnia liczba kart na list jest wyższa niż 1,96 (konkretnie: 2,43).

Podsumowując, powyższa analiza ilościowa wskazuje raczej na to, że udostępnianych listów będzie mniej niż 343. Zaznaczyć jednak trzeba, że ta liczba wcale nie jest pewna. Niestety, nie wiadomo ile dokładnie listów Jana Pawła II kupiła BN w 2008 roku. Nie wiadomo nawet, czy ta liczba została określona w umowie. A to bardzo ważna informacja. Liczba 343 to jedyna liczba listów papieża do Anny Teresy Tymienieckiej, jaką byłem w stanie znaleźć.

W niedzielę 1 września nie dało się jeszcze zamawiać powyższych materiałów. Ta możliwość pojawiła się następnego dnia.

Falstart z Łasiczką

W poniedziałek, 2 września 2024 r., dyrektor Tomasz Makowski wystąpił w Radiu TOK FM w programie red. Cezarego Łasiczki (LINK).

Redaktor sparafrazował słowa dyrektora z wywiadu z 29 czerwca:

(...) 1. września wszystkie listy pojawią się, będą dostępne dla ludzkości i ludności.

po czym dodał:

I faktycznie, na stronie - przynajmniej Biblioteki Narodowej - katalogi.bn.org.pl pojawiła się informacja, że te listy są dostępne. Co to znaczy?

Na to dyrektor Tomasz Makowski odpowiedział:

To znaczy, że dotrzymuję słowa. Dotrzymałem słowa, że przyjdę do pana redaktora we wrześniu żeby opowiedzieć o tym, ale także dotrzymałem - co jest oczywiste - słowa i archiwum jest udostępnione dla badaczy, dla tych, którzy chcą z niego skorzystać. (...)

Naprawdę?

W drugiej części programu, po przerwie, redaktor zapytał:

Czyli listy Jana Pawła II do Anny Teresy Tymienieckiej są już dostępne. Ale teraz co to znaczy, że są dostępne? Kto, w jaki sposób może je przeczytać? (...)

Dyrektor wyjaśnił:

(...) W katalogu można zamówić konkretną sygnaturę. Sygnatury powinny ostatecznie być punkt dwunasta ujawnione (...) I tam można złożyć zamówienie. Po złożeniu zamówienia dostaje się odpowiedź z Zakładu Rękopisów ustalające zasady udostępnienia. (...)

W dalszym toku wywiadu, redaktor poruszył temat Polony. Dyrektor wyjaśnił, że w otwartym Internecie ten materiał nie może się znaleźć ze względu na prawa autorskie. Powiedział też coś takiego:

Jeśli chodzi o udostępnienie (...) listów Tymienieckiej i Karola Wojtyły. Oczywiście one też będą zeskanowane, bo taka jest forma udostępniania dzisiaj rękopisów. (...)

Na to redaktor zapytał:

Jeszcze nie są?

Dyrektor odpowiedział:

[Nie.] Czekamy na zamówienia czytelników. Dopiero dzisiaj otworzyliśmy archiwum. (...)

Redaktor dodał:

To przez tyle lat myślałem, że zeskanujecie chociaż. (...)

Ja też uważam, że w ciągu tylu lat te materiały mogłyby zostać już zdigitalizowane.

Dyrektor powiedział też to:

Także będziemy w tej chwili to udostępniać w postaci cyfrowej, ale w otwartym Internecie - myślę, że w najbliższym czasie może nie, chyba, że właściciele praw autorskich na to wyrażą zgodę.

Już z tej wymiany zdań można dojść do przekonania, że tak naprawdę omawiane materiały nie były gotowe do udostępniania. Ani w postaci bezpośredniej, ani cyfrowej.

Przekonałem się o tym jeszcze dobitniej. W niedzielę - 1 września - wysłałem maila do Zakładu Rękopisów BN z prośbą o udostępnienie jednostek z listami Jana Pawła II. W poniedziałek, około półtorej godziny po wywiadzie z dyrektorem w Radiu TOK FM, dostałem odpowiedź od pana Mateusza Melskiego, zastępcy kierownika Zakładu Rękopisów BN.

uprzejmie informujemy, że ze względu na bezpieczeństwo unikatowych zbiorów od lutego br. wdrożyliśmy nową ścieżkę digitalizacji rękopisów zamawianych przez Czytelników do Czytelni Zasobu Wieczystego. Zamiast oryginałów udostępniać Państwu będziemy wysokiej jakości kopie cyfrowe. Zamówione rękopisy zostaną skierowane do digitalizacji i wkrótce poinformujemy o ich dostępności na terminalach w czytelniach BN. Zakładany czas realizacji około miesiąca.

To jak to jest? Red. Cezary Łasiczka wyraźnie powiedział o dostępności 1 września, a pan dyrektor dopiero co mówił, że archiwum jest udostępnione dla badaczy. I okazuje się, że tak naprawdę to materiał nie jest gotowy do udostępniania i trzeba czekać około miesiąc na digitalizację. Czy to się nazywa dotrzymywanie słowa?

W poniedziałek zamówiłem przez katalog BN wszystkie dziesięć jednostek z listami Jana Pawła II. Jak pamiętam, nie były dostępne punkt dwunasta, ale co najmniej kilka minut później. Osiem z tych jednostek zamówiłem jako pierwszy. Do dwóch ktoś mnie ubiegł i byłem pierwszy w kolejce oczekujących (i nadal jestem). Tak rozumiem informacje, które wtedy widniały w systemie. 8 zamówień miało status "W realizacji", a 2 miały status "Nie rozpoczęto." z informacją: "Pozycja w kolejce: 1".


Fragment zrzutu z ekranu, ze strony katalogi.bn.org.pl, z 2 września 2024 r.

W jakim celu uruchomiono możliwość zamawiania tych rękopisów do Czytelni Zasobu Wieczystego, skoro i tak postanowiono, że nie będą w niej udostępniane? Nie rozumiem tego.

Warto wiedzieć, że w przypadku, kiedy czytelnika interesuje książka, którą BN ma tylko w jednym egzemplarzu (nawet zupełnie współczesna książka), to nie ma możliwości jej zamówienia przez internetowy katalog. Po prostu nie ma takiego przycisku do zamawiania. Ja w takich wypadkach pisałem maila do BN. I dowiadywałem się, że książka zostanie wkrótce zdigitalizowana. A jak już książka jest zdigitalizowana, to nie trzeba jej zamawiać. Wystarczy przyjść do BN i zająć stanowisko z komputerem z dostępem do Polony i tam można korzystać z materiałów objętych ochroną autorskich praw majątkowych. I wcale nie musi odbywać się to w Czytelni Zasobu Wieczystego (tam chyba nawet nie ma dla czytelników stanowisk z Poloną).

Dlaczego więc rękopisy można zamawiać, a książek, które BN ma w jednym egzemplarzu, nie można? Nie wiem. To dla mnie niezrozumiałe.

W każdym razie, skoro wprowadzono możliwość zamawiania tych rękopisów, a dyrektor BN mówił w Radiu TOK FM, że można je zamawiać, to przypuszczałem, że jednak będą udostępniane bezpośrednio w Czytelni Zasobu Wieczystego dopóki nie zostaną wykonane kopie cyfrowe. Okazało się, że nie. Dla mnie taka sytuacja jest dezorientująca. Po co spieszyłem się z zamawianiem tych listów, aby zająć najkorzystniejsze miejce w kolejce, skoro i tak nie będą udostępniane bezpośrednio?

Wymieniłem kilka maili z panem Mateuszem Melskim. We wtorek, 3 września, podziękowałem mu za udzielone informacje i wyraziłem, że mam ciekawy materiał na bloga, bo to, co mi przekazał uważam za rażąco sprzeczne z tym, co pan dyrektor opowiadał w Radiu TOK FM.

W środę, 4 września, dostałem wiadomość, że 3 jednostki z listami Jana Pawła II są dostępne w czytelniach BN. Zatem tego samego dnia pojechałem do BN i przeglądałem ten materiał. Od tego czasu nie mam żadnych nowych informacji z BN o tych listach. W mediach również nic nie znalazłem. Jest w nich zastanawiająca cisza na ten temat. Znalazłem tylko informacje z serwisów internetowych Radia TOK FM (LINK, LINK).

Widzę w Polonie, że te 3 jednostki to obecnie jedyne udostępniane jednostki spośród 10 z listami Jana Pawła II. Tak to wygląda dostępność tych listów na dzień 8 września 2024 r.


Fragment zrzutu z ekranu, ze strony Polona2.pl, z 8 września 2024 r.

LINK

Czy dyrektor BN dotrzymał słowa? Niech każdy oceni to sam.

Nie wszystkie listy zostaną udostępnione

Poza kwestią dostępności Archiwum Anny Teresy Tymienieckiej w terminie 1 września, w wywiadze w Radiu TOK FM była też mowa o tym, że nie wszystkie listy zostaną udostępnione.

Red. Cezary Łasiczka powiedział:

No bo rozumiem, że to są listy, które zostały kupione za publiczne pieniądze - w dużej części - a pan tak opowiada jakby to trochę decyzja o tym czy upublicznić rzeczy, czy nie, zapadały... tak filozoficznie pan o tym mówi, panie dyrektorze... doszły do wniosku, że może już czas, a może nie... Nie ma żadnych przepisów, które by to regulowały?

Pytanie jest bardzo dobre. Niestety, brak odpowiedzi. Ja mogę odpowiedzieć, że nie znam takich przepisów i uważam, że ich nie ma.

Dyrektor Tomasz Makowski powiedział:

Dlatego, że my nie kupowaliśmy tego archiwum, ale także nie kupujemy bardzo wielu archiwów po to, żeby je od razu udostępnić. My je kupujemy po to, żeby ta dokumentacja części historii, kultury przetrwała i była dostępna, ale niekoniecznie - i nie we wszystkich przypadkach - od razu. Dlaczego? Dlatego, że w listach - przede wszystkim w listach - pojawiają się informacje o innych osobach żyjących niż te dwie osoby, które do siebie piszą. Bardzo często pojawiają się sprawy związane ze zdrowiem (...) oraz dotyczy to osób, które nie są osobami publicznymi. (...) Więc oczywiście to powoduje... Zresztą nie tylko przy tym archiwum, bo to nie jest jedyny fragment zasobu rękopisów, który nie jest od razu udostępniany. Ale (...) jest to jeden z głównych powodów. (...)

Redaktor dopytał:

Czyli troska o osoby, które pojawiają się w listach? O ich prywatność?

Dyrektor odpowiedział:

To jest oczywiste. To jest stosowane wszędzie na świecie i również w bibliotekach w Polsce.

Potem dyrektor dodał:

Kiedyś była taka zasada, że 30 lat od śmierci osób występujących są udostępniane materiały archiwalne. Teraz to nie obowiązuje. Więc decyzja jest po stronie każdej z instytucji, która jest właścicielem.

Bardzo ciekawe. Ja takich uprawnień nigdzie nie znajduję, ani w ustawie o bibliotekach, ani nawet w statucie BN. Ciekawe, czy dyrekcja BN będzie potrafiła wskazać podstawę prawną, gdy zapytam o to w formie wniosku o udzielenie informacji publicznej.

Redaktor zapytał:

Dlaczego troskę o informacje prywatne dotyczące żyjących osób miałaby przejawiać Biblioteka Narodowa, a nie właściciele tej korespondencji wystawiając ją na sprzedaż? (...)

Dyrektor odpowiedział:

Dlatego, że osoba, która nam to sprzedawała była osobą już w bardzo podeszłym wieku i spodziewała się w nieodległym czasie zakończenia życia. (...)

I dlatego dr Tomasz Makowski poczuwa się do wejścia w rolę niemal spadkobiercy i decydowania, co powinno być udostępnione, a co nie, jakby był prywatnym właścicielem tych listów?

Dyrektor podał dwa powody nieudostępniania części materiałów:

Pierwszy jest taki, że [mamy] kwestie rodzinne, zdrowotne, czy chorób opisywanych. A drugi, gdzie okazuje się, że ktoś bardzo mocno oczernia żyjące osoby (...).

Red. Cezary Łasiczka, pytając o dostępność listów, zadał także pytanie o kompletność udostępnianego materiału:

(...) I czy są to wszystkie listy? I których pan dyrektor jeszcze nie ujawnił i dlaczego?

Na to potem padła odpowiedź od dyrektora:

Bardzo mała część nie zostanie udostępniona wprost. I dotyczy to osób żyjących. (...) jeżeli się uzyska zgodę osoby żyjącej to oczywiście jest możliwość udostępnienia tego w naszej czytelni. (...) To jest standardowa procedura, która jest stosowana do materiałów.

Jakie są podstawy prawne tej standardowej procedury? To kolejna rzecz o którą warto zapytać w formie wniosku o udzielenie informacji publicznej.

Proszę zauważyć, że wcale nie chodzi tu o prawa autorskie. Jak rozumiem, chodzi tu o listy w ogóle nieodnotowane w katalogu BN. Wątpliwości natury prawnej sformułowałem w dalszej części tekstu. Natomiast mam też wątpliwości natury praktycznej.

Treść wywiadu w Radiu TOK FM nie stanowi metadanych do Archiwum Anny Teresy Tymienieckiej. Skąd czytelnik ma się dowiedzieć, że istnieją jeszcze jakieś ukryte, niedostępne listy? Skąd czytelnik ma poznać nazwiska osób, których zgoda jest potrzebna, aby BN ujawniła te listy? Czy te nazwiska gdziekolwiek są (lub będą) odnotowane? Lista nazwisk osób, które są w listach oczerniane lub co do których zdradzono informacje na temat ich zdrowia... Brzmi to kuriozalnie. Ale jak w praktyce zdeterminowany czytelnik miałby do tych listów dotrzeć? Skoro to standardowa procedura, to może pan dyrektor to wyjaśni?

Ponadto, jak takie ukrywanie listów ma się do fachowego opracowywania rękopisów? Napisałem na początku o swoim podejrzeniu co do tego, że za 1979 rok brakuje trzech listów papieża. Karty są ponumerowane. Numery naniesiono ołówkiem w prawym górnym rogu (lub w pobliżu) na każdej karcie (będącej listem, kopertą, kartą świąteczną lub innym materiałem z Archiwum Anny Teresy Tymienieckiej) wchodzącej w skład jednostki. Listy z 1979 roku są ułożone chronologicznie i stanowią karty od nr 1 do nr 19. Załóżmy, że te trzy listy to są właśnie listy ukrywane, ale osoby, o których jest w nich mowa, pewnego dnia wyraziły zgodę na udostępnianie. To jak wtedy postąpi BN z tymi listami? Włączy je do tej jednostki tak, żeby zachować kolejność chronologiczną, przekreśli nadane numery i naniesie nowe, także na tych listach po roku 1979, które są ponumerowane w ramach tej jednostki? Czy to jest profesjonalne podejście do pracy z rękopisami? Mam wątpliwości.

Podsumowanie wywiadu w Radiu TOK FM

Podsumowując, z wywiadu w Radiu TOK FM wynika, że dr Tomasz Makowski uważa, że mógł udostępnić listy papieża kiedy tylko chciał. I mógł ograniczyć dostęp uzasadniając tym, że w treści listów znalazły się informacje o zdrowiu osób trzecich lub informacje zniesławiające osoby trzecie.

Pamiętajmy, że dyrektor BN nie udostępniał tych listów przez 16 lat, a po poruszeniu tego tematu na Facebooku do dziś jestem zablokowany na stronie BN. Dr Tomasz Makowski zdecydował się te listy udostępniać po wyraźnym nacisku mediów, szczególnie pod wpływem artykułu red. Pawła Piotra Reszki (LINK). A teraz dyrektor BN próbuje nas przekonać, że wszystko jest w porządku i wszystko jest zgodne z procedurami, oczywistymi i standardowymi. Dodać do tego jeszcze mogę stertę pism z BN, w których dyrekcja uchylała się od odpowiedzi na pytania. Pisałem o tym w innych moich tekstach na blogu.

Dr Tomasz Makowski nie zasługuje na zaufanie. Nie ufam mu ani trochę, że ukrywając niektóre listy kierował się dobrem osób trzecich. Mam poważne wątpliwości czy ta jego selekcja miała solidne podstawy prawne. I kto go kontrolował? Kto zweryfikował czy listy wyselekcjonowano zgodnie z podanymi przez niego założeniami? Przypuszczam, że nikt.

Zupełnie niedawno, bo  23 sierpnia 2024 r. w Sopotece, w ramach działań Narodowego Programu Rozwoju Czytelnictwa 2.0., dyrektor Tomasz Makowski wziął udział w panelu dyskusyjnym pt. "Zmiany społeczno-kulturowe a stereotypy dotyczące bibliotek i czytelnictwa". Oto, co tam powiedział o Bibliotece Narodowej (LINK, od ok. 7:40).

Staliśmy się miejscem, w którym się mówi "TAK", znaczy nie mówi się "NIE". My nie jesteśmy miejscem jak sklep w latach 70-tych i 80-tych w czasach niedoboru, że wydzielamy mięso spod lady i czujemy się zarządcami tego dobra jakim jest książka.

Moim zdaniem, to, co powiedział dyrektor BN, powinno dotyczyć materiałów bibliotecznych w ogólności, a nie tylko książek.

Czy listy Jana Pawła II są materiałem bibliotecznym?

Wśród wielu pytań, które zadałem BN, zapytałem m.in. o to, czy listy Jana Pawła II należą do Narodowego Zasobu Bibliotecznego. Oto odpowiedź jaką otrzymałem.

Fragment pisma z Biblioteki Narodowej z 23 kwietnia 2024 r. (LINK)

Skoro te listy są Narodowym Zasobem Bibliotecznym, to rozumiem, że są także materiałem bibliotecznym według definicji przyjętej w ustawie o bibliotekach. Ta definicja jest zawarta w art. 5 tej ustawy i brzmi następująco:

Materiałami bibliotecznymi są w szczególności dokumenty zawierające utrwalony wyraz myśli ludzkiej, przeznaczone do rozpowszechniania, niezależnie od nośnika fizycznego i sposobu zapisu treści, a zwłaszcza: dokumenty graficzne (piśmiennicze, kartograficzne, ikonograficzne i muzyczne), dźwiękowe, wizualne, audiowizualne i elektroniczne.

"Przeznaczenie do rozpowszechniania" to kluczowe kryterium by uznać dany materiał za biblioteczny.

Argumenty o tym, dlaczego uważam omawiane listy papieża za materiał biblioteczny, przedstawiłem już w jednym z poprzednich tekstów (zob. LINK, fragment pt. Komentarz - odpowiedź dla pana Mariusza Szczygła). Ujmując rzecz w skrócie: skoro właścicielka tych listów sprzedała je bibliotece, to zapewne po to, aby biblioteka je udostępniała, bo taka jest misja biblioteki. A jeśli te listy nie są materiałem bibliotecznym, to dlaczego to BN je kupiła? Może powinna je kupić np. Naczelna Dyrekcja Archiwów Państwowych (NDAP)?

Dodatkowy argument podał sam dyrektor Tomasz Makowski w ww. wywiadzie w Radiu TOK FM:

Może warto powidzieć o tym, że kiedy Karol Wojtyła został wybrany na papieża zaproponował w jednym z listów opublikowanie ich wymiany korespondencji. (...)
"Ich", czyli Karola Wojtyły i Anny Teresy Tymienieckiej.

Czy ograniczenia dostępu są uzasadnione prawnie?

Jeśli zgodzimy się co do tego, że omawiane listy są materiałem bibliotecznym, to zastanówmy się czy istnieją jakiekolwiek ograniczenia co do udostępniania materiału bibliotecznego? Czy to wszystko, o czym mówił dyrektor Tomasz Makowski w Radiu TOK FM, ma jakiekolwiek podstawy prawne?

[Część zawartej poniżej argumentacji przedstawiłem niedawno na Facebooku (LINK).]

Tak brzmi art. 7 Konstytucji RP:

Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.

BN jest takim organem na mocy ustawy o bibliotekach.

Trybunał Konstytucyjny doprecyzował na czym polega art. 7 Konstytucji RP w wyroku z dnia 14 czerwca 2006 r. o sygn. akt K 53/05:

(...) stosownie do art. 7 Konstytucji, organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Oznacza to m.in., że kompetencje organów władzy publicznej powinny zostać jednoznacznie i precyzyjnie określone w przepisach prawa, wszelkie działania tych organów powinny mieć podstawę w takich przepisach, a – w razie wątpliwości interpretacyjnych – kompetencji organów władzy publicznej nie można domniemywać.

Otóż to: kompetencji organów władzy publicznej nie można domniemywać.

Ustawa o bibliotekach mówi o tym, że prawo korzystania z bibliotek ma charakter powszechny (art. 3 ust. 2) a do ich podstawowych zadań należy udostępnianie zbiorów (art. 4 ust. 1 punkt 2). Dla BN także osobno powtórzono obowiązek udostępniania (art. 17 ust. 1 punkt 1).

Nigdzie nie dostrzegam przepisów w randze ustawy, które by mówiły o możliwości ograniczania w bibliotekach dostępu do materiałów bibliotecznych w jakikolwiek sposób i pod jakimkolwiek pozorem.

Dlatego planuję złożyć wniosek o udzielenie informacji publicznej, aby dyrekcja BN wskazała podstawy prawne swoich działań i tych wszystkich rzekomych oczywistości standardowych procedur, o których dyrektor mówił w Radiu TOK FM. Niestety, spodziewam się unikania odpowiedzi i przeciągania spraw tak długo jak się da. Kto nie rozumie tych obaw, to proszę, aby zapoznał się z moimi wcześniejszymi tekstami o listach Jana Pawła II i pismami jakie otrzymałem od dyrekcji BN.

Już jeden z oczywistych standardów głoszonych przez dyrektora BN kiedyś omówiłem (zob. LINK, część pt. Argument Makowskiego o >oczywistym standardzie<).

Wyobraźmy sobie taki przykład

Wyobraźmy sobie, że pan X napisał książkę, w której - między różnymi innymi treściami - oczernił wiele współcześnie żyjących osób i zdradził informacje na temat ich stanu zdrowia. Autor przekazał rękopis do BN. Czy ten rękopis zostałby ocenzurowany i udostępniany tylko po usunięciu kontrowersyjnych treści? I czy by nadano kolejne numery kart z pomienięciem tych usuniętych, aby czytelnik nie mógł się łatwo zorientować, że czegoś brakuje?

A co, jeśli wkrótce wydanoby tę książkę? Czy wówczas w BN wyrywanoby kartki z każdego egzemplarza?

Jestem zdania, że odpowiedzialność za treść materiałów bibliotecznych ponosi autor, a nie dyrektor biblioteki. I jestem zdania, że dyrektor biblioteki nie powinien mieć uprawnień, aby ingerować w powierzane mu materiały biblioteczne. Jego zadaniem jest te materiały udostępniać.

Czy listy Jana Pawła II są materiałem archiwalnym?

Zgodnie z ustawą o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach (LINK), państwowe biblioteki i muzea podlegają przepisom tej ustawy w zakresie posiadanego zasobu archiwalnego i pełnią funkcje jednostek państwowej sieci archiwalnej (art. 22 ust. 2 punkt 2, art. 39).

Rozumiem zatem, że BN także powinna podlegać pod te przepisy. A czy podlega? Proszę spojrzeć do statutu BN.

Fragement zrzutu z ekranu, z fragmentem statutu Biblioteki Narodowej.
Zrzut z 8 września 2024 r.

W paragrafie 2 statutu wymieniono podstawy prawne według których działa BN. Okazuje się, że na tej liście nie ma ustawy o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach!

Tymczasem, w art. 16b tej ustawy wskazano sytuacje, w których dostęp do materiałów archiwalnych jest ograniczony. Niektóre powody są zbieżne z tymi, o których mówił dr Tomasz Makowski w Radiu TOK FM. Np. dostęp podlega ograniczeniu ze względu na ochronę dóbr osobistych i danych osobowych (ust. 1 punkt 2).

Dlaczego dyrektor Tomasz Makowski nie powołał się na te przepisy? Dlaczego w żadnym z pism od dyrekcji BN nie powołano się na nie i nie wyjaśniono mi, że katalogowanie trwa tak długo, bo analizowana jest treść listów pod kątem ochrony dóbr osobistych i danych osobowych osób trzecich? Może dlatego, że - zgodnie ze statutem - dyrekcja BN nie stosuje się do ww. ustawy?

Definicja materiałów archiwalnych jest dość złożona. Nie ma w niej kryterium "przeznaczenia do rozpowszechniania". Dociekliwych czytelników odsyłam do art. 1 ww. ustawy. Moim zdaniem, omawiane listy Jana Pawła II spełniają tę definicję. Ale skoro są także materiałem bibliotecznym, dla których prawo nie przewiduje żadnych ograniczeń w udostępnianiu (ja nie znalazłem), to czy powinny podlegać ograniczeniom w udostępnianiu dla materiałów archiwalnych? Mam wątpliwości. 

Problem rozróżniania rękopisów na biblioteczne, archiwalne i muzealne wcale nie jest prosty ani oczywisty i ponoć przewija się w literaturze fachowej od XIX wieku (zob. LINK, "Archeion", t. 19-20, 1951: P. Bańkowski, Archiwalia i biblioteczne zbiory rękopiśmienne oraz A. Stebelski, Rękopis archiwalny i biblioteczny). Rozważał ten problem Lutosław Stachowski z Archiwum Państwowego w Lublinie (Muzea jako strażnicy materiałów archiwalnych, „Problemy Archiwistyki”, nr 1, 2009). Opisał następujące spostrzeżenia (s.26):

Pobieżna analiza pojęć „materiały archiwalne”, „materiały biblioteczne” i „muzealia” wskazuje, że ich zakresy się zazębiają. Mogą wystąpić obiekty będące dobrami kultury, które obejmie zarówno pojęcie materiały archiwalne, materiały biblioteczne jak i muzealia. Praktycznie często występuje sytuacja, że obiekt stanowiący materiał archiwalny przez wejście w posiadanie muzeum i wpisanie do inwentarza muzealiów stanie się w świetle ustawy o muzeach muzealium. Dla archiwisty nie przestanie być on nigdy materiałem archiwalnym, jeśli ma cechy materiałów archiwalnych określone w art. 1 ustawy o narodowym zasobie archiwalnym i archiwach.

Autor opisuje w swojej pracy różne niejasności w przepisach prawa. Nie chcę tu wchodzić w szczegółowe rozważania. Chcę jedynie zwrócić uwagę, że kwestia rozróżniania rodzajów rękopisów i przypisywania im określonych definicji prawnych nie jest oczywista. Dlatego uważam za niepokojącą tę pewność dr. Tomasza Makowskiego co do tego, że zastosował standardowe procedury i że ukrywanie listów ze względu na podane przez niego kryteria to rzekomo sprawy oczywiste. Nie ufam mu po prostu.

Warto odwołać się do tego jak sam dr Tomasz Makowski rozumie różnicę między rękopisem archiwalnym a bibliotecznym. Wyraził to w książce z 2014 roku opracowanej we współpracy z Patrykiem Sapałą, Rękopisy w zbiorach kościelnych. Mianowicie, zrozumiałem to w ten sposób: rękopisy, które można określić mianem bibliotecznych, ściślej nieaktowe, to takie, które nie stanowią wytworu pracy kancelarii. Pełen kontekst można poznać w Polonie: LINK (s. XXII, akapit trzeci).

Dwie osobliwości w udostępnionych jednostkach

Na koniec, chcę zasygnalizować dwie osobliwości w udostępnianych jednostkach z listami Jana Pawła II.

W jednostce za lata 1991-1994 (Rps 17832 III)  kartę nr 28 stanowi list datowany na 3 listopada 1992 roku. Zaś kartę nr 30 stanowi list datowany na 3 października 1992 roku. Nigdzie indziej nie zauważyłem zaburzenia kolejności chronologicznej listów. Są ułożone latami od listów najstarszych do najnowszych.

Druga osobliwość dotyczy listu datowanego na 6 kwietnia 1988 roku, na karcie nr 2 w jednostce o sygnaturze "Rps 17831 II". Na kopercie przy tym liście (k. 3) są dwa stemple pocztowe z datami. Jedna to 1 kwietnia, a druga to 4 kwietnia 1988 roku. Dlaczego więc w treści listu jest data 6 kwietnia? Być może faktycznie napisano taką datę, ale list wysłano wcześniej. A być może... to nie jest koperta od tego listu.

Z odpowiedzi, jakie otrzymywałem od dyrekcji BN, wynikało, że od 16 lat trwały prace nad katalogowaniem i konserwacją listów. Jak sądzę, zanim listy zostały udostępnione, to przeszły przez kilka komórek organizacyjnych w BN, m.in. aby ten materiał skatalogowano, zakonserwowano i zdigitalizowano. I nikt nie zwrócił uwagi na powyższe dwie osobliwości? Szczególnie na tę pierwszą?

[Ten akapit dopisałem 09.09.2024r.: Jest jeszcze trzecia osobliwość. W jednostce za lata 1991-1994 list datowany na 15 kwietnia 1991 r. stanowi kartę nr 6, a list datowany na 28 marca 1991 r. stanowi kartę nr 8. Ww. wyjątek nie jest więc jedynym. Tu także numeracja kart nie odpowiada chronologii listów.]

Poprzednie teksty o listach Jana Pawła II

Przypominam, że opublikowałem na blogu już trzy teksty o listach Jana Pawła II w BN (ten jest czwarty). Wymieniam je w kolejności chronologicznej.

  1. Zakazane listy Jana Pawła II - skandal w Bibliotece Narodowej w Warszawie
  2. Sprawa listów Jana Pawła II jako problem wizerunkowy dyrektora Makowskiego
  3. Czy na listach Jana Pawła II są grzyby? Biblioteka Narodowa unika odpowiedzi

Dziękuję

Składam podziękowanie bibliotekarce, Agnieszce Tulik, oraz całemu gronu osób, które podzieliły się ze mną swoimi spostrzeżeniami i przemyśleniami, a wolały pozostać anonimowe. Bez wsparcia tych osób, ten tekst byłby uboższy. Pomimo, że uzyskałem wiele pomocy, to za każde napisane tu słowo to ja biorę odpowiedzialność i nie zamierzam się od niej uchylać.

Chciejmy, aby było inaczej

Przywołany wyżej list Jana Pawła II z 31 stycznia 1980 roku zawiera następującą myśl:

Ufam, że ten który rozpoczyna w nas dalsze dzieło, pozwala go dokonać - nawet jeśli po drodze jest czasem trudno i ciemno. / Zresztą nie może być inaczej. Natomiast człowiek jest po to, ażeby nieustannie chciał, aby było inaczej. W tym chceniu, w tym wysiłku spotyka się z Bogiem, który "od początku" ukształtował człowieka w ten sposób, aby chciał "inaczej", "lepiej", "głębiej", "wyżej". A jeśli mu nie wychodzi, ażeby zaczynał od nowa "kochać, to znaczy powstawać", jak śpiewają młodzi na oazach o łasce.

A zatem chciejmy, aby było inaczej. Aby było normalnie. Normalnie, uczciwie i jawnie. Aby rękopisy biblioteczne były udostępniane jak rękopisy biblioteczne. Aby wszystkie listy papieża się znalazły. I aby dyrektorem Biblioteki Narodowej został ktoś, kto ze szczerym oddaniem będzie kierował się misją zawodu bibliotekarza.

Komentarze

  1. Wyrazy szacunku za dociekliwość i włożoną pracę. Mam nadzieję, że zostanie zauważona przez decydentów i nie pójdzie na marne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wyrazy uznania. Przypuszczam, że w Ministerstwie Kultury niektórzy mogą czytać mojego bloga. Ale czy wyciągną wnioski i podejmą działania? W Bibliotece Narodowej przydałaby się solidna kontrola.

      Nawet jeśli w najbliższym czasie nic się nie zmieni, to tekst może pozostać pamiątką z omawianych wydarzeń.

      Usuń

Prześlij komentarz